poniedziałek, 14 lipca 2014

Sen o katastrofie lotniczej.

Cześć!  Chciałabym opowiedzieć wam teraz sen, który przyśnił mi się dziś w nocy.

Pojechałam jako uczestniczka na wycieczkę. Nie wiem dokąd. Było nas 100 osób.
  Szliśmy ulicą dużego miasta. Dwie osoby jako pierwsze weszły na ulicę. Większość samochodów się zatrzymywała, jednak znalazł się taki , który tego nie zrobił. Obie te osoby zginęły.
  Następnie przeszliśmy kolejne kilometry i znaleźliśmy się na jakiejś asfaltowej drodze wśród drzew i gór. Po prawej były tylko łąki. Po lewej drzewa przy drodze , a za nimi góra rozciągająca się jeszcze dalej na północ. Przed nami stał wielki samolot pasażerski. Nie mam zielonego pojęcia skąd się tam wziął. Jak to turyści zaczęliśmy robić zdjęcia.  Nagle zauważyliśmy na niebie kolejny samolot.  Nie leciał prosto. Zauważyłam, że powoli traci wysokość. Wiedziałam, że coś jest nie tak, więc powiedziałam to siostrze, która pojechała na tą wycieczkę ze mną. Uznała , że to pewnie tylko chwilowa awaria, a jeśli nie to pewnie gdzieś niedaleko jest lotnisko i samolot podchodzi do lądowania.  Po kilku minutach okazało się , że miałam rację. Samolot leciał prosto na nas. Krzyknęłam, żeby uciekali, tak też większość zrobiła.
Samolot wleciał prosto w ten stojący przed nami.  Rozległ się huk tak głośny, że zaczęły mnie boleć uszy. Zobaczyłam w oknach samolotu ludzi bijących w szyby i wołających o pomoc. Nie wiedziałam , co mam robić. Któryś z dorosłych podszedł bliżej. W tym momencie zauważyłam wypływające paliwo oraz ogień, rozniecony podczas uderzenia.  Wrzasnęłam , żeby uciekał, ale niestety nie zdążył. Wszystko wyleciało w powietrze. Zaczęliśmy biec w drugą stroną , im dalej od tragedii.  Nagle w naszą stronę został odrzucony kawałek kadłuba. Wielu nie odbiegło i zostali przygnieceni. Zostało nas ok. 40 osób. Ogień rozprzestrzeniał się coraz szybciej. Ktoś genialny stwierdził , że nie wejdzie na górę, więc próbował wejść na samolot. Pomyślałam , że to głupie, ale też nie widziałam innego rozwiązania.  Jak wielu, zaczęłam się wdrapywać na samolot. Kiedy już tam byłam, jakaś kobieta wchodząca za mną krzyknęła i łapiąc rękami pustkę , spadła w ogień.
W tym momencie się obudziłam.

Porypany ten sen nie?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz